Posty

Wyświetlanie postów z 2024

* * *

półsłówka o kolorach pogodzie i wakacjach gdy pani piłuje mi  paznokcie a wszystko co chciałabym to wykrzyczeć jej w twarz jak bardzo za tobą tęsknię i że mam dość twojej twarzy w mojej głowie wbić te piękne paznokcie w twoje ramiona i tulić na śmierć - może pani zna lekarstwo na moje męki? - każdy kolor świetnie wygląda na takiej pięknej płytce 

* * *

całkiem to miłe wrócić do starych piosenek do starych wierszy do starych wspomnień ale o ile lepiej posłuchać swojego bicia serca z sekundy na sekundę cenniejszego napisać coś nowego i odkryć tę miłą nową stronę siebie być jak to miło powiedzieć sobie pod nosem lub krzyknąć jestem czy to nie piękne? jestem tu i teraz cenniejsza niż kiedykolwiek tak dobrze przytulić to bycie i ucałować bo piosenki wiersze i wspomnienia poczekają a moment ulotny jak oddech nie jest najlepszy w czekanie tak żal byłoby go przegapić

* * *

w twej słodkiej codzienności nie zapominaj o tych którym gorzko bo jeden uśmiech już wystarczy by osłodzić i rozpromienić życie gorzkie przez samotność

Isabel

lato było upalne a ona z pozoru samotna chodziła wieczorami nad wodę pływać w zimnej rzece by zmyć całodzienny kurz zalegający w miękkich łukach jej ciała i na powiekach z pozoru samotna lecz wypełniona głosem dotykiem wspomnieniem tym czego nie da się tak po prostu pozbyć pływając w zimnej rzece

* * *

czytałam gdy nadeszło natchnienie wzięłam więc słowa i zaczęłam pisać wiersze tak inne że wręcz nie moje kim się stałaś?! krzyczą do mnie obcym głosem obcym lecz pięknym

* * *

nie chciałeś cierpieć w imię miłości zdarza się bo jakże milej iść prostą drogą dochodząc do celu pozornie tego samego lecz czy na pewno jest to wzrastanie a nie ucieczka?

w dzieciństwie nauczyłam się pisać i modlić

czuję jak ta struna o której zapomniałam ze smutną łatwością brzęczy uporczywa niczym niedzielny dzwon przypominający że musisz jeszcze pójść do kościoła chociaż nogi takie ciężkie tak dłoń ociężała kierowana na papier albo na tę przeklętą klawiaturę pisze bo struna nie daje spokoju jak sumienie przecież tak nauczono w dzieciństwie i w sumie czujesz nawet że ma to sens a sensu już tak długo brakowało

* * *

rozdrażnienie pali mnie w język mam na nim krostkę bo znowu mnie obgadujesz

* * *

oczy powoli domykają miękkie powieki słyszę szelest opadających rzęs ruch poruszanego powietrza czuję gładkość linii wodnej łaskotanie na policzkach potem jest już tylko sen i miliard niespodziewanych sytuacji gdy przypomnę sobie o nich w ciągu dnia otwieram szeroko oczy ze zdumienia jak wiele może się wydarzyć w gładkiej ciemności zamkniętych powiek

jestem piękna

wiatr plecie mi włosy mróz maluje policzki i usta niebo barwi źrenice jestem piękna w odbiciu natury niczym tafla czystej wody niczym strzeliste solidne drzewo niczym giętka soczysta trawa całuję więc wodę drzewa i trawę bo nie ma we mnie nic poza dziką wdzięcznością

* * *

nowe wiersze mają nowe kolory nienazwane jeszcze przez mojego wewnętrznego malarza nie jest to szarość czy róż bardziej kolor letniego deszczu albo delikatnego gładzenia po włosach i jeszcze ten wspaniały nowoodkryty kolor oczekiwania na ciepło oczekiwania na wiosnę

* * *

wtedy wziąłeś mnie za rękę i poczułam deszcz na policzkach i kwiaty rozkwitły mi we włosach i powieki zamknęły się miękko i usłyszałam jak szepczesz że już nie trzeba się spieszyć że od teraz nic już na nas nie czeka że możemy po prostu iść przed siebie wtedy zrobiłeś pierwszy krok a ja poszłam za tobą i poczułam  upragniony spokój

gdy śpiewałam Ci, kwitła wiśnia

zimowy dym miesza się z kwitnącą śliwą w cieniu nocy widzę jej biel śpiewałam Ci kołysankę aż usnąłeś choć byłam tak daleko śliwa patrzy na mnie przez otwarte okno dym wpada do pokoju wiedziony wiosennym podmuchem nucę słyszę Twój oddech miarowy uśmiecham się śliwa szumi poruszana przedwiosennym powietrzem

* * *

ludzie lubią gdy grzeje skołowane słońce krzyczy karcąco dopiero co wstałom z zimowego snu a mi jakoś tak wciąż ciężko zrzucić grudniową przeterminowaną skórę

* * *

n ie lubię prozy bo jest taka sztywna i pretensjonalna nie lubię jej bo drażni mnie swoją przewidywalnością tu kropka tam wielka litera przecinek też nie zaskakuje nie lubię prozy bo utrzymuje w ryzach które duszą które tak ciężko ominąć rozłamać w więzach poprawności i złudnie ułatwionej orientacji nie lubię prozy bo nie umiem grać według jej zasad wiersz cholernie chaotyczny to lubię