podróż

gorąco wpada do wagonu przez szczeliny w oknach
leniwie poruszam dłońmi
szmaragdowe żyły nabrzmiewają do takich rozmiarów
jakby chciały przebić skórę i ochłodzić ciało tym co w nich płynie

podnoszę z karku ociężałe pukle włosów
które nagle stały się dwa razy grubsze
momentalnie moją szyję owiewa chłodny powiew powietrza
czuję jak małe perełki potu spływają lekko
jakby były ptakami wypuszczonymi z klatki
cieszącymi się upragnioną wolnością

wtedy pociąg rusza

Komentarze

To się czyta:

* * *

* * *

Haśka