Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2019

skorupiak

palce u stóp kurczą się niczym ślimak w swojej muszli gdy dźwięk twoich słów dotyka mojej skorupy zrzucam twardy pancerz gdy słyszę twój oddech koło mojego ucha a potem obleczona nitkami babiego lata czekam aż przyjdziesz i zamkniesz mnie w żelaznym uścisku swoich ramion wtedy zaśpiewam cichutko pieśń ukojenia a stęskniony wicher ucichnie ukojony twoją obecnością

* * *

gdy mówisz do mnie tak jak nikt inny tonę w gęstym lepkim oceanie z trudem odklejam od ciała ciężkie przemoczone ubranie gdy wychodzę na brzeg moje ciało paruje a dłonie niczym gorące żelazo zostawiają na nogach ślady czerwone jeziora gdy przeciągam po nich z delikatnością skrzydeł motyla

ślepa miłość

co noc widuję cię w ogrodzie ale nie wiem jak wyglądasz bo księżyc - zazdrosny skąpiec nie użycza nam blasku bojąc się miłości od pierwszego wejrzenia zupełnie jakby ciemność mogła przeszkodzić ślepym zakochanym

gęsia skórka

cała skóra napięta chłodna pokryta wzgórzami wysepkami kretówkami które znikają tak szybko jak się pojawiają gdy odrywasz się ode mnie mięknę

* * *

gdy zaglądam w korpus fletu znowu są widzę je małe szklane mokre dźwięki

* * *

nie męczcie mnie słowami przestańcie szeptać nieświeżym oddechem nie strzępcie głosu na marne bo nie chcę go słuchać chcę rozsmakowywać się w przyrodzie koić obolałą głowę szumem drzew oddychać ciszą pozwólcie mi

* * *

gdy mówię moje gardło przeszywa ból gdy piszę moją rękę łapie bolesny skurcz nie traktuj tego zwierzenia jako skargę tylko jako błaganie o ratunek przed zapomnieniem

problem tworzenia

cała nieskończoność to że mogę stworzyć co tylko zechcę przytłacza mnie i zwala się na moją głowę jak ulewa

wiersz zakochanej nastolatki

jakby to było dotknąć spróbować poczuć zbliżyć wargi i nie powstrzymywać się rozsmakować się w tym rozpłynąć poczuć się kochaną jakby to było nie męczyć się więcej pozwolić emocjom wybuchnąć rzucić ci się na szyję i zawisnąć tam  jak medalion

* * *

gdy się budzimy  to dzieje się mały cud każdego każdego dnia otwieramy oczy widzimy świat w kolorach najprawdziwszy zachwyćmy się tym mózg przywołuje wieczorne wydarzenia już jako wspomnienia kolejne fragmenty przeszłości senne historie wymyślne bajeczki o których nie wiedzieć czemu pamiętamy i wreszcie ciało prostuje się i przeciąga  a my na nowo rozpoczynamy życie tabula rasa

zapach snu

zapach snu unosi się w sypialni wąską wstęgą faluje w powietrzu oddycham głęboko i czuję marzenia uśpionych ludzi marzenia o lepszym życiu które ulatują rano przez otwarte okno przewietrzone

odległość

jak to możliwe że tęsknię tak szaleńczo nie! wręcz obłąkańczo skoro widziałam cię zaledwie wczoraj wizja tak długiej rozłąki jaką mamy zapewnioną wyciska mi łzy z oczu

* * *

tęsknię praktycznie za wszystkim co z tobą związane moje gorące policzki i usta przykładam do zimnej ściany z nadzieją na ochłodę ale prędzej ogrzeję tę zimną powierzchnię niż wyleczę się z palącej potrzeby pocałowania ciebie ogień rozchodzi się po całym moim ciele teraz płonę już cała za wyjątkiem dłoni czekających na twoje ręce które jako jedyne mogą przywrócić im właściwą temperaturę

głosy

głosy głosy głosy tych szczęśliwych i tych smutnych tych zamożnych i tych biednych tych zakochanych i tych ze złamanym sercem tych żywych i tych martwych gdy zamkniesz oczy słyszysz je wszędzie głosy bezcielesne i bezosobowe bezkształtne i bezpańskie niczym kundle w schroniskach oczekują na właścicieli prezentują się w całej okazałości nie milkną a potem otwierasz oczy i orientujesz się że to nie zaświaty ale ulica

majowa tęsknota

nigdy jeszcze nie czułam takiej majowej tęsknoty która zasnuwa niebo deszczowymi chmurami i której nie są w stanie uleczyć nawet najpiękniejsze wspomnienia

* * *

uściśnij mnie i ściskaj tul tak mocno żebym stała się bardzo malutka idealna by schować się w twojej kieszeni wtedy pójdziemy do domu i nie będzie więcej smutku ani samotności

* * *

czemu ten smutek zasnuwa moje serce skoro wiem że dzisiaj kochasz mnie równie mocno co wczoraj

dobro i zło

skoro człowiek jest zdolny ranić czemu nie ma odwagi czynić dobra ile osób zasmucamy ilu ludziom nie pomagamy gdy nas potrzebują ile razy nie podajemy ręki na zgodę dlaczego dobro wymaga świadomej decyzji a zło po prostu wypływa z nas niekontrolowane dlaczego dobro wymaga poświęcenia a zło przychodzi z ogromną łatwością przecież już od maleńkości wpaja się dzieciom zasady w nich nie ma mowy o nienawiści więc dlaczego gdy nagle odkrywamy ją w sobie tak łatwo jej ulegamy

co się dzieje z moim ciałem

delikatne słabe ciało usadzone na fotelu malutki niestabilny kręgosłup ułożony na oparciu kości tak drobne i kruche niczym łodyga zasuszonego kwiatu moje ciało wiotczeje bez ciebie

najlepszy z pocałunków

twój nos jest nosem idealnym gdy łakomie krąży po orbicie mojego nosa

rozterka

czy wskazane jest pisać o rzeczach prostych powszednich zwyczajnych prozaicznych nad którymi nikt się nie zastanawia których nikt nie roztrząsa czy można poświęcić wiersz podłodze i mówić o niej pięknie niczym o miłości nie przejmując się jej przyziemnością czy nikt nie obrazi się gdy sięgając po tomik poezji szukając majestatycznych uniesień natrafi na wiersz o prostocie

mózgi

mózg kobiety jest niczym ul a myśli to rój pszczół głośny jaskrawy tłoczny pszczele myśli przemieszczają się w pośpiechu nigdy nie odpoczywają nie wszystkie na raz latają głośno bzycząc zderzają się i przepychają sieją niepokój rozpylają wątpliwość rozlewają miodowe ukojenie i cóż teraz powiecie - mężczyźni przecież wasz mózg to zaledwie słój który mieści miód lejący się litrami z pasieki

kości

u wszystkich pod zewnętrzną widoczną powłoką ładną lub zaniedbaną damską lub męską są kości biały dzwoniący szkielet gdy mocno naciśniesz rękę wyczujesz twardą nieustępliwą część z tego się składasz i warto uświadomić sobie że te mocne kości przetrwają najdłużej i jako jedyne na koniec wyklekoczą historię twojego życia zaświatom

* * *

myśli o tobie wylewają się z mojej głowy wytrzepuję je gdy poprawiam włosy wypadają z ust gdy ziewam wypływają z oczu gdy trę je ze zmęczenia nie mogę złożyć żadnego zdania bo tylko twoje imię mam na języku nie umiem pisać o niemiłości bo słowa mówią tylko o moim uczuciu do ciebie nie umiem uspokoić oddechu bo ciągle przyspiesza na myśl o tobie próbuję zamknąć kopułę mojej głowy okiełznać myśli ale one wypadają nie mieszcząc się w jej objętości teraz każdy czyta mi w myślach

miłość

gdybym miała opisać miłość użyłabym słów miękkich gładkich pachnących jako synonim szczęście i błogość uśmiech i motyle w brzuchu nierozłączne towarzyszki gdybym miała opisać miłość użyłabym słów płynnych rozmytych nietrwałych jako synonim przemijanie i niszczenie ból i cierpienie oddane siostrzyczki a i tak ludzie chcą jej doświadczyć

mgliste wspomnienia

białe buty na rzepy które widziałam tylko raz skórzana czarna kurtka za którą nigdy specjalnie nie przepadałam surowy granatowy garnitur który kojarzy mi się tylko ze łzami rzeczy - wspomnienia - emocje

* * *

dużo o tobie myślę w ciągu dnia długo o tobie śnię snem spokojnym jesteś moją alfą i omegą moim oksymoronem moim wielkim wybuchem moim odrodzeniem widział ktoś moją obrączkę?

Pochwała Brzuchów

lubię brzuchy szczególnie te miękkie i ciepłe brzuchy które nie zdążyły schudnąć które noszą w sobie życie które są pełne i mruczą z zadowolenia lubię ich gładkie krzywizny i zagłębienia delikatną skórę opinającą je zazwyczaj bladą nabierającą ciemniejszego odcienia latem pokrytą ledwie widocznymi włoskami lubię też pępki zawinięte w tajemniczą pętlę raz schowane lękliwie raz dumnie wyglądające na świat niezwykłe w swojej prostocie

zabawa w chowanego

26 27 28 29 30 SZUKAM a gdy rozchyliłam powieki od razu znalazłam bo nie musiałam daleko odchodzić był w moim sercu

* * *

ciepło bijące z twojego ciała delikatna skóra miękka słodka usta pełne i pulsujące dotyk - gwałtowne uderzenie pioruna i tylko szept przy moim uchu fiołek fiołek fiołek

w niektórych miejscach na ziemi

w niektórych miejscach na ziemi trawa jest bardziej soczysta a niebo bardziej błękitne w niektórych miejscach na ziemi woda jest czystsza a powietrze świeższe w niektórych miejscach na ziemi ludzie są życzliwsi a każdy dzień niesie nowe możliwości w niektórych miejscach na ziemi pewnie bylibyśmy szczęśliwsi ale nie wiemy gdzie są takie miejsca więc czemu nie uczynić ich w naszych sercach?

podróż

gorąco wpada do wagonu przez szczeliny w oknach leniwie poruszam dłońmi szmaragdowe żyły nabrzmiewają do takich rozmiarów jakby chciały przebić skórę i ochłodzić ciało tym co w nich płynie podnoszę z karku ociężałe pukle włosów które nagle stały się dwa razy grubsze momentalnie moją szyję owiewa chłodny powiew powietrza czuję jak małe perełki potu spływają lekko jakby były ptakami wypuszczonymi z klatki cieszącymi się upragnioną wolnością wtedy pociąg rusza