Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2019

* * *

jesteśmy szczęśliwi szkoda tylko że ty na północy a ja na południu

prawdziwa dama

zboże zawsze jest złote nawet gdy słońce na nie nie spogląda tak samo jest z prawdziwą damą jest elegancka nawet gdy nikt nie patrzy czy zboże jest damą spoglądam za okno kłosy kołyszą się twierdząco czy ja jestem damą moje obicie w lustrze obraca głowę o 180︒

chodźmy nad jezioro

nigdy nie fascynowały mnie wyprawy nad jezioro dopóki nie zrozumiałam że nie mogę chodzić tam z tobą

* * *

wasze dłonie pełne splotów cudzych mięśni cudzego ciepła kropelek słonego potu moja dłoń pusta bariera wiatru gdy rozbawiony mija poszczególne palce nieskażone niczyją obecnością

* * *

nie gniewam się dlatego że kocham cię mniej gniewam się bo kocham cię coraz bardziej i nie umiem sobie z tym poradzić

porównywanie

jak możesz porównywać mnie do innych siebie do innych lub kogokolwiek innego jak możesz mierzyć rozmiar bólu jednym metrem patrząc przez kalki innych żyć a nie indywidualne historie jak możesz dyktować uczucia tak wiele kolorów i wymiarów skoro nikt nie doświadczył ich wszystkich

już niedługo

już niedługo to co rozbite zostanie sklejone to co rozdarte zostanie zszyte to co niepełne uzupełnione to co porzucone odzyska dom to co spragnione zostanie nasycone to co złamane nastawione i zrośnięte

ciekawość i wiara

chciałabym mieć w sobie ciekawość małej dziewczynki i wiarę silnej kobiety odkrywałabym świat w pełni i nigdy nie wątpiła jak powstały źdźbła traw

wesoły wiersz dla mojej Mamy

świergot ptaków nastraja bardzo pozytywnie a szum wiatru zabrania myśleć negatywnie po co się martwić i zadręczać wystarczy poczekać przeczekać zaczekać aż ranek rozpocznie symfonię przebudzenia a trele z szumem wpłyną przez otwarte okna na niewidocznych grzbietach wiatru

* * *

radość i rozpacz są bardzo podobne obie skrajne niezmierzone usta wykrzywione czasem w górę czasem w dół a łzy nieodmiennie zawsze słone

wiatr

motywacji do życia jest wiele ale najbardziej lubię tę która szumi we włosach traw ściga się nieprzerwanie z obłokami marszczy gładkie ciała wód wzburza pieniste grzbiety fal owiewa wilgotne od potu twarze samoistnie napełnia nozdrza słodkim zapachem uwolnienia

* * *

na słodkie truskawki czeka się cały rok słodka miłość może zdarzyć się zawsze

* * *

słowa jak wszystko inne na ziemi mogą być odbierane dwojako pożyteczne zbędne z tych samych powodów jedni kochają inni je nienawidzą ale warto pamiętać że bez słów ludzkość byłaby tylko paryską ulicą mimów

* * *

pewnego dnia dwa malutkie elementy złączą się i powstanie źródło źródło wiecznie żywe niewysychające niegasnące ognisko miłości

* * *

gdy znajdziesz kogoś słodszego niż cukier i cieplejszego niż ogień w kominku spleć jego palce ze swoimi i dbaj o to by nigdy nie były zimne

* * *

człowiek bywa zgryźliwy gdy idąc przez piękną plażę nie skupia się na widoku morza ale na piasku w butach czemu więc nie przystanie na chwilę nie ulży sobie bosą wędrówką

wyścig z czasem

mimo że czas ciągle biegnie przestałam zwracać na niego uwagę wiem że i tak przegram ten wyścig i zostanie mnóstwo spraw do załatwienia

emocje

nie mówmy o emocjach tak porządnie jak o skarpetkach w szufladzie bo przecież to co płynie z serca nigdy nie jest uporządkowane ile razy uśmiech pełznie na twarz wśród endorfin ile razy szloch zamazuje ten świat ile razy gniew marszczy swoje brwi ile razy miłość głupieje i płonie więc nie mówmy o emocjach porządnie bo to nie będzie prawda nauczmy się milczeć i czuć wtedy objawi się wszechświat

urodziny

nie chcę spędzać ważnych chwil z milionem ludzi w mym domu chcę być tylko z tobą tu i zjadać tort po kryjomu

* * *

za kilka lat gdy zaproszą cię do filharmonii przyjdę zalękniona incognito wysłucham koncertu i pokiwam zamyślona głową w odpowiedzi na zachwyt jaki wzbudziłeś u starszej pani siedzącej obok

psychofanka

jako jedyna siedzę w pustych ławkach jako jedyna wdycham kredowy pył jako jedyna wertuję rozlatujące się strony jako jedyna wysłuchuję skowytu dzwonka szkolna psychofanka

* * *

a co jeśli to nie wiersz tylko srebrne myśli co jeśli nie poezja tylko proza jeśli piszę z serca lecz nie w granicach wierszy jeśli trafiam do serc lecz nie do umysłów jeśli nie spełniam kryteriów jeśli to tylko marzycielski bełkot to kim jestem i co właściwie robię

* * *

wolę płakać rano z powodu bolącej głowy niż wieczorem z bezsilnej tęsknoty

* * *

nie wierze w tak już jest gdy morze możliwości rozlewa się w mojej głowie ręce świerzbią i bolą niemiłosiernie palącą potrzebą działania ale wszyscy wokół każą siedzieć nieruchomo czy kiedy nie wytrzymam wybuchnę czy tylko potulnie spuszczę głowę zalaną morzem możliwości

* * *

pozostawiona sam na sam z moimi myślami tak długo biję się z nimi i sprzeczam niepewna kto właściwie ma rację bo przecież na co dzień jesteśmy jednością

* * *

patrzę zachwycona jak moja skóra spija łapczywie promienie słoneczne po długiej zimie rumieni się zawstydzona nie dbając o oparzenia

* * *

nie myślę o końcu świata bo wszystko się zaczęło przed chwilą w twoich ramionach

PS KOCHAM

I podejdź przyciągnij przytul pogładź popatrz pocałuj II spragnieni  siebie stoimy stęsknieni sekundy spływają słodko stałymi strumieniami III kiedy nadszedł czas odszedłeś tak cicho że tylko hamak rozkołysany albo uchylone drzwi mogły uświadomić mi stratę

* * *

pisanie o rzeczach prostych jest jak włączanie światła pozwala docenić to co znane z szarej codzienności

* * *

czasami każdy jest bezsilny w stosunku do losu wtedy należy zamknąć oczy otworzyć je dopiero gdy wiatr zmieni swój kierunek

* * *

co robić te dwa słowa wypowiadamy tak często a tak rzadko otrzymujemy odpowiedź

* * *

wszyscy wokół mnie są pijani i tylko moralizatorski głos mojej siostry szepcze mi trzeźwo do ucha żebym ściągnęła buty w przedpokoju